piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 5

Nowy dzień, nowe wyzwania. Nadszedł pierwszy dzień nauki. Jedyną osobą, która cieszyła się była Hermiona Granger. Zdecydowanie najlepsza uczennica. Chłopcy mieli inne priorytety. Dostać się do drużyny w Quidditcha. Ron za wszelką cenę chciał zostać obrońcą Gryffindoru. Ale na ten czas wiedział, że musi zmierzyć się "tylko" z Eddiem. Harry, jako kapitan drużyny podejmował tę decyzję. Chciał być na korzyść na przyjaciela, 
ale wiedział, że chodzi o zwycięstwo, a musieli pokonać Ślizgonów. Już na pierwszej lekcji Hermiona wykazała się wielką wiedzą. Jako pierwsza poprawnie wykonała zaklęcie na lekcji Transmutacji. Profesor McGonagall była zszokowana, bo jeszcze nikomu nie udało się wykonać tego zaklęcia tak szybko. 
Przyznała Gryfonom 10 punktów, a wszyscy wiedzieli, ze punktów nie przyznaje za byle co. 
-Hermiono, jestem pod wrażeniem- rzekła z uznaniem nauczycielka.
-Dziękuję Pani Profesor- uśmiechnęła się.
-Zastanawiam się nad czymś bardzo ważnym dotyczącym twojej osoby- powiedziała.
-Yyy, czy coś zrobiłam nie tak?-spytała przestraszona. 
Niby ją pochwaliła, ale to jednak była profesor McGonagall.
-Nie, nie, chyba nie- zamyśliła się -Ale zastanowię się, muszę jeszcze porozmawiać na ten temat z innymi nauczycielami i wtedy dam Ci znać- uśmiechnęła się, co było niezwykle dziwne.
 Cała klasa była bardzo ciekawa o co może chodzić, a rzecz jasna najbardziej Hermiona. Nie co dzień profesor wdawała się w takie rozmowy podczas lekcji. Musiało być coś na rzeczy, ale co.
-Dobrze, będę czekała- powiedziała uprzejmie brązowowłosa
 z nutką niepokoju w głosie.
 Gdy tylko wyszli z klasy Harry i Ron podbiegli do przyjaciółki.
-Wiesz o co może jej chodzić?- spytał podekscytowany Potter.
-Nie mam pojęcia, też się zastanawiam- odparła z przejęciem.
-Na pewno nic strasznego, więc nie martw się- rzekł Ron, na co brązowowłosa uśmiechnęła się, lubiła kiedy się tak o nią troszczył, dodatkowo cieszyła się, że odezwał się do niej i wszystko wróciło do normy. Nie mogła znieść tego, że byli pokłóceni. 
-Mam nadzieję. Dzięki- odpowiedziała. Ron już chciał coś powiedzieć, gdy przeszkodził im nie kto inny jak Jason.
-Hermiono, widzę że zamartwiasz się tym co powiedziała profesor, z pewnością będzie dobrze, jesteś wspaniała i mądra- uśmiechnął się szeroko, tak jak Ron bardzo nie lubił i odszedł. Brązowowłosa stała chwilę w osłupieniu, gdy odezwał się Harry.
-Powiem Ci, że chłopak jest w tobie szalenie zakochany-przyznał.
-Pff, przestań. On jest z natury taki miły. Dla każdego. Chyba- rzekła niepewnie.
-Chyba- wypalił Ron , po czym odszedł.
-Ron- krzyknęła Hermiona i usiadła zrezygnowana. Harry już chciał coś powiedzieć, bo nie rozumiał tego co się dzieje pomiędzy nimi, ale widząc minę przyjaciółki, wiedział, że chce pobyć sama. Hermiona była bezradna, nie wiedziała co ma zrobić. Czuła, że jeżeli nie wyzna Ronowi swoich uczuć, zaraz go straci. Potrzebowała osoby, której mogłaby się wyżalić. Taką osobą była Ginny. Potrzebowała rozmowy z bliską osobą, z dziewczyną. Ma do niej zaufanie, zawsze jej się doradzała i mówiła wszystko i źle się czuła nie mówiąc jej o tym, aczkolwiek to siostra Rona, więc sprawy komplikują się niestety. Już miała wstać i iść, gdy usłyszała, że Lily Johnson i Lavender Brown wypowiedziały imię Ron, jakby się wsłuchać bardziej rozmawiały o nim. Nie chciała być wścibska, nic z tych rzeczy, ale w końcu mówią o obiekcie jej westchnień. Ciekawość wygrała. Dziewczyny rozmawiały w pustej sali, Gryfonka podeszła do otwartych drzwi i nasłuchiwała, udało jej się wiele usłyszeć, gdyż wielu uczniów opuściło tą część zamku.
-A widziałaś jaki ma uśmiech- mówiła Lavender.
-Gdy na mnie spojrzał, czułam się jak w niebie, odebrało mi mowę, jak on się zmienił- rzekła Lily z rozmarzeniem w głosie.
-I do tego taki umięśniony- chichotała ta druga. Hermiona również zauważyła, że Ronald zmienił się, wyprzystojniał, dojrzał, ale myślała, że tylko ona to widziała.
-Myślisz, że chciałby się ze mną umówić- powiedziała niepewnie brązowowłosa Lily.
-Pewnie, jesteś urocza. Chłopaki za tobą szaleją- dodała otuchy koleżance.
-Nie no bez przesady- zawstydziła się.- A myślisz, że ktoś mu się podoba?- spytała.
-A słyszałam o tym, ale to nie jest pewne- rzekła Lavender.
-Powiesz mi kto? Proszę- zapytała z nadzieją Lily. Hermionie nie było dane tego usłyszeć, a przecież to taka ważna informacja, gdyż zaczepiła ją Ginny.
-Hej Hermiono, wszędzie Cię szukałam, spotkałam Rona i powiedział, że pewnie gadasz z Jasonem. Aaaa to świetnie, bo muszę Ci coś powiedzieć- rzekła rozradowana Ginewra.
-Tak, tak, już- odparła rozkojarzona brązowowłosa. Ruda spojrzała na nią podejrzliwie.
-Czy ty je podsłuchiwałaś?- domyśliła się.
-Ja? Co ty- Hermiona nie mogła się wysłowić.
-Mnie nie oszukasz, o czym mówiły- zaśmiała się Ginny.
-A wiesz.. o niczym ważnym- odpowiedziała szybko.
-Ech, jeszcze się dowiem. Teraz ważniejsze sprawy. Był u mnie Jason i wypytywał o ciebie, czy to nie cudowne- pisnęła rudowłosa.
-O nie. Czy on nie da mi spokoju-rzekła.
-Nie cieszysz się? On jest taki przystojny i zdecydowanie leci na ciebie- powiedziała.
-Mało mnie to interesuje- mówiła obojętnie Hermiona.
-Co się dzieję?- zapytała z troską w głosie Ginny.
-Ginny, ja....- nie wiedziała, czy wyznać przyjaciółce prawdę.- Chciałabym Ci powiedzieć, ale chyba nie mogę teraz- rzekła smutna.
-Nawet sobie nie żartuj, mów- powiedziała stanowczo.
-Nie mogę- odparła.
-Jasne, rozumiem- odburknęła Ginewra i poszła zostawiając Hermionę samą, znowu. Brązowowłosa miała ochotę płakać. Wszystko się psuło. Sprawy się pokomplikowały jeszcze bardziej, gdy usłyszała, że Ron podoba się Lily. A najgorsze jest to, że to Ronowi się ktoś podoba. Niestety nie dowiedziała się kto. Jej rozmyślania przerwał sygnał oznaczający, że zaraz kolejna lekcja.
Teraz były eliksiry, a na lekcje profesora Snape'a nie można się spóźniać. Gdy biegła, zza zakrętu wyskoczył znajomy rudzielec i upadła na niego. Kiedy pochylił się, by podać jej rękę i spojrzała w jego oczy poczuła to "coś". Wiedziała, że długo tak nie pociągnie. Ron poczuł dokładnie to samo. Z każdym dotykiem, z każdym spojrzeniem kochał się w niej coraz bardziej. Pomógł jej wstać, ta podziękowała się uśmiechnęła się. Jak on lubił jej uśmiech. Wziął jej torbę, która była bardzo ciężka, oczywiście przepakowana książkami, co nie jest dziwne dla Hermiony i weszli do sali. Na dzisiejszej lekcji eliksirów Snape kazał przyrządzić niezwykle trudną miksturę. Powiedział, że pierwsza osoba, która go poprawnie wykona dostanie 10 punktów dla domu. Ron zamiast skupić się ciągle robił maślane oczy do Granger. Ta, ku zdziwieniu zamiast zająć się eliksirem, puszczała uśmieszki w kierunku Ronalda. Zauważył to Harry.
-Stary, co tu jest grane?- wyszeptał czarnowłosy.
-Ale o co chodzi?- Ron udał, że nie rozumie.
-No ty i Hermiona, widzę co robicie- zaśmiał się cicho. Ron chciał już coś mu odpowiedzieć, lecz przerwał im Snape i pogonił do roboty. Zagroził, że zabierze im punkty za gadanie oraz Weasleyowi i Granger za skupianiu się na sobie. Oboje wtedy oblali się rumieńcem. Kiedy Hermiona była w połowie roboty, pewien uczeń zakomunikował, że skończył. Wszyscy automatycznie odwrócili głowy w stronę Hermiony zaskoczeni, że to ona nie jest tym uczniem. Ta też była w szoku, jeszcze nikt przed nią nie wykonał żadnego zadania. Tą osobą okazał się Jason. Profesor Snape był zdziwiony, tak samo jak brązowowłosa.
-Nie jesteś Hermioną, a skończyłeś pierwszy- podrapał się po głowie nauczyciel -Co tu się stało, no ale spójrzmy czy wszystko jest dobrze zrobione- dodał. Zaczął uważnie analizować, wąchać. Chciał doszukać się jakiegoś błędu, pomyłki. Po 5 minutach dokładnych oględzin, Snape pokazał swoją drugą twarz.
-Niebywałe! Jeszcze nikomu, słyszysz? Jeszcze nikomu nie udało się sporządzić tego eliksiru, jest idealny- wykrzyknął, a klasa poczuła, że Jason będzie jedynym uczniem, którego ten nauczyciel będzie darzyć sympatią.-10 punktów dla Gryffindoru- dodał. Uczniowie nie mogli uwierzyć, że komuś udało się coś zrobić lepiej, niż Hermiona Granger. Dodatkowo byli w szoku zachowaniem Snape'a. Nie znali go od tej strony. Gdy skończyła się lekcja pełna wrażeń i brązowowłosa miała iść do przyjaciół, podszedł do niej Jason.
-Hej Hermiono- uśmiechnął się.
-Hej, gratuluję- odparła bez przekonania.
-Dziękuję, akurat do eliksirów to mam smykałkę, po tacie- rzekł dumny. -Ale ciebie i tak nie przebiję- zaśmiał się.
-Bez przesady- odpowiedziała.
-Naprawdę! W każdym bądź razie może chciałabyś wybrać się ze mną na spacer?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Yyy, na randkę?- rzekła Hermiona.
-Tak, właśnie- powiedział uprzejmie chłopak.
-No nie wiem- zawahała się. -Mogę Ci powiedzieć później?- spytała speszona. 
-Jasne- odparł zawiedziony Jason. Pocałował ją w policzek i odszedł. Dziewczyna miała dylemat. Iść, czy nie. Uznała, że właściwie będzie, jak nie pójdzie. Kocha Rona i będzie pracowała nad wyznaniem mu prawdy. Zresztą nie jest zainteresowana Jasonem, nie jest w jej typie. Widać, że się stara. Hermiona trochę boi się mu odmówić, nie chce mu sprawić przykrości, bo widzi, że chłopak się zaangażował. W pewnym sensie rozumie go, wie jak to jest z nieodwzajemnionym uczuciem. Ma taką sytuację i jest przekonana, że nie chciałaby zaznać uczucia odmowy, lecz przygotowała się do tego, oczywiście w małym stopniu. Gdy dziewczyna tak myślała, usłyszała znajome głowy. Podeszła bliżej do ściany i schowała się za nią. Na korytarzu był hałas i ciężko było jej cokolwiek usłyszeć, więc wyjrzała i zobaczyła, że to pod ścianą rozmawiają Lavender i Lily. Uznała, że trochę podsłucha ich rozmowę, może dowie się czegoś o Ronie. Próbowała zrozumieć o czym rozmawiają, co łatwe nie było. Udało jej się usłyszeć jedno zdanie wypowiedziane przez Lily. A brzmiało ono "Tak, randka i to z Ronem Weasleyem". Brązowowłosą zamurowało. Wybiegła na podwórko, usiadła za drzewem, żeby nikt jej nie widział. Łzy zaczęły jej same spływać po policzkach. Nie wiedziała czemu, ale czuła się oszukana. A ona głupia myślała, że te uśmiechy na lekcji eliksirów coś znaczyły. Czuła się fatalnie. Nie mogło do niej dotrzeć, że Ron idzie na randkę z Lily. Może to właśnie ona jest tą osobą, która mu się podoba. To by wiele wyjaśniało. Hermiona chwilkę popłakała. Gorycz i żar wypełniły jej serce. Po chwili, gdy uspokoiła się uznała, że tak być nie może. Wszystko co mówiła wcześniej nie ma znaczenia. Nie może cierpieć, to nie jego wina, że nie odwzajemnia uczuć. Musi o nim zapomnieć i dobrze wiedziała jak. Chciała przynajmniej spróbować zapomnieć. W przepływie emocji uznała, że musi to zrobić. Kto wie, może on odwrócić jej uwagę od rudzielca. Miała przynajmniej taką nadzieję. Otarła szybko łzy i nie zastanawiając się pobiegła do chłopaka.

No i koniec, przepraszam, że tak długo, ale miałam ciężkie tygodnie i dodatkowo jeszcze byłam na borówkach i wiśniach, żeby troszkę zarobić :p
Czekam na komentarze i bardzo dziękuję za tamte pod poprzednim rozdziałem ♥ 

Kare

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 4

Ginewra i Harry wysiedli z pociągu z lekko zawiedzionymi minami, gdyż nie udało im się wyciągnąć ważnej informacji od przyjaciół. Natomiast Ron i Hermiona wręcz przeciwnie, na ich twarzach malowała się radość i ulga. Nie był to temat, na który chcieli rozmawiać, zresztą chyba nikt nie lubi mówić o swoich uczuciach, prawie nikt. Czwórka przyjaciół szła do Hogwartu, gdy nagle wpadł na nich pewien chłopak, przez którego Hermionie wypadła walizka.
-Jak leziesz- powiedział zły Ron, po czym pomógł przyjaciółce.
-Przepraszam.. ja.. naprawdę nie chciałem- rzekł skruszony chłopak.
-Nic się nie stało, jesteś nowy? Ja nazywam się Hermiona Granger, to jest Ron, Harry i Ginny- powiedziała i wskazała po kolei przyjaciół.
-Tak, nowy. Będę w 6 klasie. Jeszcze raz przepraszam. A tak właściwie nazywam się Jason Fell- rzekł brązowowłosy, wysoki i bardzo przystojny "nowy". Ronald, gdy zobaczył, że dziewczyny (czyt. Hermiona) gapią się na tego Jasona, znielubił go. Denerwował go ten jego zadziorny uśmieszek.
-Wystarczy już tych informacji, może zaraz opowiesz nam cały swój życiorys- powiedział złośliwy Ron, na co Ginny i Hermiona rzuciły mu wściekłe spojrzenia. Brązowowłosa chcąc rozładować napięcie, zaczęła pytać się chłopaka o szkołę.
-A wiesz już do jakiego domu trafisz?- zapytała z uśmiechem.
-Nie, dzisiaj Tiara Przydziału mi wskaże któryś dom, razem z pierwszoroczniakami- te ostatnie słowa powiedział zawstydzony. Hermiona widziała jak Ron i Harry denerwują się z obecności nowego przystojniaka. Harry'ego jeszcze rozumiała, bo Ginny robiła maślane oczka, do Jasona, no ale Ron. Nie miał powodu, chyba. Gryfonka chciała mu dopiec, być może wywołać nawet zazdrość. Kto wie.
-A do jakiego domu chciałbyś trafić?- pytała dalej Granger. 
-O właśnie, Tiara może wziąć to pod uwagę, tak było w przypadku Harry'ego, powiedział, że nie chce iść do Slytherinu, tylko do Gryffindoru i tak było, Tiara posłuchała się go- dorzuciła swoje 3 grosze Ginny i uśmiechnęła się niewinnie do chłopaków. Harry wcale nie był zadowolony, że dziewczyna wygaduje pierwszemu lepszemu chłopakowi o tym. 
-A w którym domu jesteś ty, Hermiono?- tym razem Jason pytał.
-W Gryffindorze, powiedziała lekko zmieszana i zdziwiona tym pytaniem.
-To ja chcę być w Gryffindorze- rzekł pewnie brązowowłosy z szerokim uśmiechem i puścił oczko do Hermiony, na co ona oblała się rumieńcem. Ron miał wielką ochotę przywalić mu w tą jego śliczną buźkę, gdy poczuł że coś go powstrzymuje. No tak, to była ciepła dłoń Hermiony. Ta dziewczyna zadziwiała go na każdym kroku, jakby wiedziała co on chce zrobić, nie wiedział, że znała go aż tak dobrze. Granger chciała załagodzić sytuację, pożegnała się z chłopakiem w bardzo miły sposób, mianowicie przytuliła go, i wróciła do dręczenia Rona. Ginny też spodobał się ten pomysł, tylko jej ofiarą był Harry.
-Ginny, powiem ci, że ten Jason to jest przystojniak- zaczęła brązowowłosa i zrobiła rozmarzoną minę. -Idealny okaz na chłopaka- dodała.
-A te jego niebieskie oczy- teraz dawała popalić ruda.-Mam nadzieję, że trafi do naszego domu- dodała podekscytowana.
-Dokładnie, wreszcie jakiś normalny chłopak byłby u nas- rzekła Hermiona i kątem oka spojrzała na chłopaków, ich miny były bezcenne. Ginewra widząc wściekłą minę Harry'ego postanowiła skończyć tą zabawę, podeszła do chłopaka pocałowała go czule, na co Ron się skrzywił.
-Ty jesteś moim ideałem- uśmiechnęła się słodko i pociągnęła swojego chłopaka do Sali Głównej, gdzie miało odbyć się uroczyste rozpoczęcie. I tak Ron i Hermiona zostali sami. Granger miała nadzieję, że wzbudzi trochę zazdrości w chłopaku, chciała, żeby wypytywał się o Jasona, chciała być obiektem zainteresowań, szczególnie Ronalda. Gdy ten nie odzywał się, bo był wściekły i cholernie zazdrosny o Hermionę, ta niczego nie świadoma, myślała, że ten ma ją gdzieś, więc postanowiła podjąć radykalne kroki, no może nie chodzi o takie coś, chciała do zwyczajnie sprawdzić.
-Ron.. o myślisz o tym nowym Jasonie?- spytała ostrożnie.
-A wiesz.. jest spoko-rzekł Ron obojętnie, o mało co nie wybuchając gniewem.
-Spodobał mi się- wypaliła nie zastanawiając nad tym co właśnie powiedziała. Ron zaniemówił. Był zaskoczony nagłym wyznaniem dziewczyny i to takim głupim.
-Hmm, to dobrze. Życzę ci powodzenia, wreszcie będziesz miała chłopaka- rzekł niemiłym tonem Ron i zostawił osłupiałą Hermionę samą. No ale sama się o to prosiła. Denerwowały go te gadki o Jasonie. Stwierdził, że szans już nie ma. Taki chłopak jak on, w porównaniu do niego. Hermiona miała prosty wybór. On jest nikim przy niej. Te myśli zadręczały go cały wieczór. Gdy brązowowłosa usiadła obok niego nawet na nią nie spojrzał. Granger była rozczarowana. To wszystko miało inaczej wyglądać. Powoli zdała sobie sprawę z tego, że to był idiotyczny pomysł. Myślała, że Ronald zrobi scenę zazdrości, a tymczasem on to olał. Czuła, że nic z tego nie wyjdzie. Jej rozmyślania przerwał głos profesora Dumbledora.
-Witam w kolejnym roku nauki w Hogwarcie- zaczął. -Zasady znane, do zakazanego lasu wstęp wzbroniony- powiedział i spojrzał w stronę najstarszych uczniów. -Pierwszoroczniakom Pan Filch wyjaśni wszystko. A teraz mam dla Was niespodziankę- dokończył. Wszyscy, którzy byli na sali zaczęli szeptać miedzy sobą. Każdy był podekscytowany i ciekawy, o co chodzi dyrektorowi.
-Odbędzie się uroczysty bal- wykrzyknął i w tym momencie dziewczyny zaczęły piszczeć, a chłopcy buczeć. -O jego terminie jeszcze nie wiadomo, ale prawdopodobnie na początku grudnia, więc chłopcom radzę się decydować, którą pannę zaproszą, a dziewczyny lepiej szukajcie już sukienek- uśmiechnął się życzliwie.- A właśnie, to nie będzie jedyny bal. Ogółem odbędą się dwa bale. Ten drugi na zakończenie. A teraz do jedzenia- powiedział i usłyszał gromkie brawa.- A nie, zapomniałbym, jeszcze Tiara Przydziału- zaśmiał się.- Zapraszam Pierwszoklasistów i nowego ucznia Jasona Fella. Będzie w 6 klasie. Więc zacznijmy najpierw od niego- rzekł Dumbledore. Gdy dziewczyny ujrzały nowego chłopaka, były pełne podziwu. Trzeba było przyznać, że niebieskooki brunet mógł zakręcić w głowie nie jednej dziewczynie, ale ona na cel wybrał sobie Hermionę Granger. Gdy nadszedł moment jego przydziału niepewnie usiadł. Bał się, że Tiara przydzieli go do Slytherinu. Czego nie chciał, bardzo zależało mu by być właśnie w tej samej klasie co obiekt jego westchnień. Gdyby trafił do Gryffindoru miałby większe szanse. Słyszał już wiele o niej, Harrym i Ronie. Można powiedzieć, że miał "lekką" obsesję na jej punkcie. Ale tylko lekką.. póki co.Tak bał się przydziału, a okazało się, że to trwało tylko chwilkę.
-Hmmm. Wybór niełatwy. Jesteś bardzo inteligenty, zaradny, no ale ta odwaga.. Gryffindor!- wykrzyknęła i cały stół Gryfonów, a szczególnie damska część zaczęła się radować. Wszyscy, oprócz Rona rzecz jasna. Gdy Jason podszedł do stołu od razu zwrócił się do Hermiony.
-Jest tak, jak chciałem- uśmiechnął się czarująco w jej stronę.
-No to cieszę się- powiedziała obojętnie.
-Coś się stało?- zapytał troskliwie nowy.
-Nie, wszystko w porządku- rzekła ironicznie i spojrzała na Rona mało dyskretnie. Jason zauważył to i już snuł pewne podejrzenia. Ale musiał mieć pewność i zastanawiał się jak tego dokonać. Gdy wszyscy zostali przydzieleni do Domów, Profesor Dumbledore ogłosił jeszcze parę informacji, wszyscy zjedli i wrócili do Dormitoriów. Gdy zasiedli w Pokoju Głównym Harry zauważył, że dwójka jego przyjaciół boczy się na siebie. 
-Ej ludzie, o co chodzi?- spytał z przejęciem w głosie.
-O nic- odpowiedzieli równocześnie i uśmiechnęli się pod nosem.
-Dobra, nie wiem co się dzieje, ale nie chcę przebywać w takiej napiętej atmosferze- rzekł stanowczo.- Jak Ron wróci do pokoju ma być wszystko wyjaśnione- odparł i wyszedł zostawiając przyjaciół samych. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, ale Ron jak to on nie mógł jej znieść. 
-Słuchaj, tak na dobrą sprawę, to ja nie wiem o co chodzi, okej- rzekł rudowłosy.
-Serio? Powiedziałeś, że wreszcie będę miała chłopaka, sugerowałeś coś?- zapytała oburzona.
-Nie!- zaprzeczył. Prawda była taka, że chciał trochę jej dopiec, ale nie chciał jej obrażać. Nie sądził, że Hermiona tak to do siebie weźmie.
-No cóż, tak to zabrzmiało- powiedziała.
-Tobie to się zawsze coś wydaje- rzekł Ronald.- Zresztą co mnie to obchodzi, nie wiem po co mi mówiłaś te wszystkie rzeczy o tym Jasonie- warknął.
-O, i tu cię boli- zaśmiała się Hermiona. W głębi duszy bardzo ucieszyła się, jej plan na coś się przydał, wywołała w nim zazdrość. Miała nadzieję, że chłopak coś do niej czuje. W końcu o przyjaciółkę nie jest się zazdrosnym.
-No tak, masz rację. Nie jestem taki super jak on żeby..- urwał, o mały włos powiedziałby coś, z czego musiałby się ostro tłumaczyć i tak już dał jej do zrozumienia, że zakochał się w niej. Musi to jak najszybciej odkręcić.
-Ron..- zaczęła ciepło Hermiona.
-Nie, jesteś moją przyjaciółką i życzę Ci szczęścia nawet jak zakochałaś się w chłopaku, którego znasz raptem jeden dzień. Kiedy o nim słyszę reaguję nerwowo, bo Ginny się nim zachwycała, a jest przecież z Harrym. To wszystko, mam nadzieję, że wyjaśniliśmy sobie wszystko. Ja lecę- powiedział szybko i uśmiechnął się lekko. Wymyślił tą historyjkę z Ginny i Harrym na szybko, miał nadzieję, że brzmiało to realistycznie. Po odejściu chłopaka, Hermiona biła się z myślami. Uznała, że czasami bardzo ciężko zrozumieć Rona. Zresztą ona łatwą osobą też nie była. Zawiedziona poszła do pokoju i całą noc śniła o rudzielcu. Wiedziała, że ten związek nie byłby prosty, ale zawsze warto próbować walczyć o uczucia. Tak myślała teraz, lecz potem lekko jej się zdanie zmieniło. Ronald myślał dokładnie o tym samym co brązowowłosa, też obawiał się czy to wszystko nie zaszkodziłoby och długoletniej przyjaźni. Jedno wiedział na pewno. Kocha Hermionę.



Ufff, wreszcie koniec. Pod ostatnią notką nikt nie skomentował, dlatego też nie wiem czy ktokolwiek będzie czytać moje wypociny :P
Mam nadzieję, że przypomnicie sobie mnie, po roku :')
Następny rozdział będzie jeszcze w tym tygodniu.

Kare

piątek, 17 lipca 2015

Co będzie dalej z blogiem.

Hej
Witam aż po roku nieobecności. Przepraszam Was, straciłam wenę i wszelką ochotę do pisania.
Teraz niby to wróciło, aczkolwiek nie wiem na jak długo,
a chciałabym dalej tu pisać.
Mam gotowe następne dwa rozdziały, opublikuję je wkrótce, blog też przejdzie zmianę, będzie nowy wygląd. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie, nadal mam 2 obserwatorów :D 
Ja już nadrabiam wszystko i biorę się do komentowania.

Byłabym wdzięczna gdyby ktoś się tu odezwał, dał znać czy jest obecny :)

Kare