piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 5

Nowy dzień, nowe wyzwania. Nadszedł pierwszy dzień nauki. Jedyną osobą, która cieszyła się była Hermiona Granger. Zdecydowanie najlepsza uczennica. Chłopcy mieli inne priorytety. Dostać się do drużyny w Quidditcha. Ron za wszelką cenę chciał zostać obrońcą Gryffindoru. Ale na ten czas wiedział, że musi zmierzyć się "tylko" z Eddiem. Harry, jako kapitan drużyny podejmował tę decyzję. Chciał być na korzyść na przyjaciela, 
ale wiedział, że chodzi o zwycięstwo, a musieli pokonać Ślizgonów. Już na pierwszej lekcji Hermiona wykazała się wielką wiedzą. Jako pierwsza poprawnie wykonała zaklęcie na lekcji Transmutacji. Profesor McGonagall była zszokowana, bo jeszcze nikomu nie udało się wykonać tego zaklęcia tak szybko. 
Przyznała Gryfonom 10 punktów, a wszyscy wiedzieli, ze punktów nie przyznaje za byle co. 
-Hermiono, jestem pod wrażeniem- rzekła z uznaniem nauczycielka.
-Dziękuję Pani Profesor- uśmiechnęła się.
-Zastanawiam się nad czymś bardzo ważnym dotyczącym twojej osoby- powiedziała.
-Yyy, czy coś zrobiłam nie tak?-spytała przestraszona. 
Niby ją pochwaliła, ale to jednak była profesor McGonagall.
-Nie, nie, chyba nie- zamyśliła się -Ale zastanowię się, muszę jeszcze porozmawiać na ten temat z innymi nauczycielami i wtedy dam Ci znać- uśmiechnęła się, co było niezwykle dziwne.
 Cała klasa była bardzo ciekawa o co może chodzić, a rzecz jasna najbardziej Hermiona. Nie co dzień profesor wdawała się w takie rozmowy podczas lekcji. Musiało być coś na rzeczy, ale co.
-Dobrze, będę czekała- powiedziała uprzejmie brązowowłosa
 z nutką niepokoju w głosie.
 Gdy tylko wyszli z klasy Harry i Ron podbiegli do przyjaciółki.
-Wiesz o co może jej chodzić?- spytał podekscytowany Potter.
-Nie mam pojęcia, też się zastanawiam- odparła z przejęciem.
-Na pewno nic strasznego, więc nie martw się- rzekł Ron, na co brązowowłosa uśmiechnęła się, lubiła kiedy się tak o nią troszczył, dodatkowo cieszyła się, że odezwał się do niej i wszystko wróciło do normy. Nie mogła znieść tego, że byli pokłóceni. 
-Mam nadzieję. Dzięki- odpowiedziała. Ron już chciał coś powiedzieć, gdy przeszkodził im nie kto inny jak Jason.
-Hermiono, widzę że zamartwiasz się tym co powiedziała profesor, z pewnością będzie dobrze, jesteś wspaniała i mądra- uśmiechnął się szeroko, tak jak Ron bardzo nie lubił i odszedł. Brązowowłosa stała chwilę w osłupieniu, gdy odezwał się Harry.
-Powiem Ci, że chłopak jest w tobie szalenie zakochany-przyznał.
-Pff, przestań. On jest z natury taki miły. Dla każdego. Chyba- rzekła niepewnie.
-Chyba- wypalił Ron , po czym odszedł.
-Ron- krzyknęła Hermiona i usiadła zrezygnowana. Harry już chciał coś powiedzieć, bo nie rozumiał tego co się dzieje pomiędzy nimi, ale widząc minę przyjaciółki, wiedział, że chce pobyć sama. Hermiona była bezradna, nie wiedziała co ma zrobić. Czuła, że jeżeli nie wyzna Ronowi swoich uczuć, zaraz go straci. Potrzebowała osoby, której mogłaby się wyżalić. Taką osobą była Ginny. Potrzebowała rozmowy z bliską osobą, z dziewczyną. Ma do niej zaufanie, zawsze jej się doradzała i mówiła wszystko i źle się czuła nie mówiąc jej o tym, aczkolwiek to siostra Rona, więc sprawy komplikują się niestety. Już miała wstać i iść, gdy usłyszała, że Lily Johnson i Lavender Brown wypowiedziały imię Ron, jakby się wsłuchać bardziej rozmawiały o nim. Nie chciała być wścibska, nic z tych rzeczy, ale w końcu mówią o obiekcie jej westchnień. Ciekawość wygrała. Dziewczyny rozmawiały w pustej sali, Gryfonka podeszła do otwartych drzwi i nasłuchiwała, udało jej się wiele usłyszeć, gdyż wielu uczniów opuściło tą część zamku.
-A widziałaś jaki ma uśmiech- mówiła Lavender.
-Gdy na mnie spojrzał, czułam się jak w niebie, odebrało mi mowę, jak on się zmienił- rzekła Lily z rozmarzeniem w głosie.
-I do tego taki umięśniony- chichotała ta druga. Hermiona również zauważyła, że Ronald zmienił się, wyprzystojniał, dojrzał, ale myślała, że tylko ona to widziała.
-Myślisz, że chciałby się ze mną umówić- powiedziała niepewnie brązowowłosa Lily.
-Pewnie, jesteś urocza. Chłopaki za tobą szaleją- dodała otuchy koleżance.
-Nie no bez przesady- zawstydziła się.- A myślisz, że ktoś mu się podoba?- spytała.
-A słyszałam o tym, ale to nie jest pewne- rzekła Lavender.
-Powiesz mi kto? Proszę- zapytała z nadzieją Lily. Hermionie nie było dane tego usłyszeć, a przecież to taka ważna informacja, gdyż zaczepiła ją Ginny.
-Hej Hermiono, wszędzie Cię szukałam, spotkałam Rona i powiedział, że pewnie gadasz z Jasonem. Aaaa to świetnie, bo muszę Ci coś powiedzieć- rzekła rozradowana Ginewra.
-Tak, tak, już- odparła rozkojarzona brązowowłosa. Ruda spojrzała na nią podejrzliwie.
-Czy ty je podsłuchiwałaś?- domyśliła się.
-Ja? Co ty- Hermiona nie mogła się wysłowić.
-Mnie nie oszukasz, o czym mówiły- zaśmiała się Ginny.
-A wiesz.. o niczym ważnym- odpowiedziała szybko.
-Ech, jeszcze się dowiem. Teraz ważniejsze sprawy. Był u mnie Jason i wypytywał o ciebie, czy to nie cudowne- pisnęła rudowłosa.
-O nie. Czy on nie da mi spokoju-rzekła.
-Nie cieszysz się? On jest taki przystojny i zdecydowanie leci na ciebie- powiedziała.
-Mało mnie to interesuje- mówiła obojętnie Hermiona.
-Co się dzieję?- zapytała z troską w głosie Ginny.
-Ginny, ja....- nie wiedziała, czy wyznać przyjaciółce prawdę.- Chciałabym Ci powiedzieć, ale chyba nie mogę teraz- rzekła smutna.
-Nawet sobie nie żartuj, mów- powiedziała stanowczo.
-Nie mogę- odparła.
-Jasne, rozumiem- odburknęła Ginewra i poszła zostawiając Hermionę samą, znowu. Brązowowłosa miała ochotę płakać. Wszystko się psuło. Sprawy się pokomplikowały jeszcze bardziej, gdy usłyszała, że Ron podoba się Lily. A najgorsze jest to, że to Ronowi się ktoś podoba. Niestety nie dowiedziała się kto. Jej rozmyślania przerwał sygnał oznaczający, że zaraz kolejna lekcja.
Teraz były eliksiry, a na lekcje profesora Snape'a nie można się spóźniać. Gdy biegła, zza zakrętu wyskoczył znajomy rudzielec i upadła na niego. Kiedy pochylił się, by podać jej rękę i spojrzała w jego oczy poczuła to "coś". Wiedziała, że długo tak nie pociągnie. Ron poczuł dokładnie to samo. Z każdym dotykiem, z każdym spojrzeniem kochał się w niej coraz bardziej. Pomógł jej wstać, ta podziękowała się uśmiechnęła się. Jak on lubił jej uśmiech. Wziął jej torbę, która była bardzo ciężka, oczywiście przepakowana książkami, co nie jest dziwne dla Hermiony i weszli do sali. Na dzisiejszej lekcji eliksirów Snape kazał przyrządzić niezwykle trudną miksturę. Powiedział, że pierwsza osoba, która go poprawnie wykona dostanie 10 punktów dla domu. Ron zamiast skupić się ciągle robił maślane oczy do Granger. Ta, ku zdziwieniu zamiast zająć się eliksirem, puszczała uśmieszki w kierunku Ronalda. Zauważył to Harry.
-Stary, co tu jest grane?- wyszeptał czarnowłosy.
-Ale o co chodzi?- Ron udał, że nie rozumie.
-No ty i Hermiona, widzę co robicie- zaśmiał się cicho. Ron chciał już coś mu odpowiedzieć, lecz przerwał im Snape i pogonił do roboty. Zagroził, że zabierze im punkty za gadanie oraz Weasleyowi i Granger za skupianiu się na sobie. Oboje wtedy oblali się rumieńcem. Kiedy Hermiona była w połowie roboty, pewien uczeń zakomunikował, że skończył. Wszyscy automatycznie odwrócili głowy w stronę Hermiony zaskoczeni, że to ona nie jest tym uczniem. Ta też była w szoku, jeszcze nikt przed nią nie wykonał żadnego zadania. Tą osobą okazał się Jason. Profesor Snape był zdziwiony, tak samo jak brązowowłosa.
-Nie jesteś Hermioną, a skończyłeś pierwszy- podrapał się po głowie nauczyciel -Co tu się stało, no ale spójrzmy czy wszystko jest dobrze zrobione- dodał. Zaczął uważnie analizować, wąchać. Chciał doszukać się jakiegoś błędu, pomyłki. Po 5 minutach dokładnych oględzin, Snape pokazał swoją drugą twarz.
-Niebywałe! Jeszcze nikomu, słyszysz? Jeszcze nikomu nie udało się sporządzić tego eliksiru, jest idealny- wykrzyknął, a klasa poczuła, że Jason będzie jedynym uczniem, którego ten nauczyciel będzie darzyć sympatią.-10 punktów dla Gryffindoru- dodał. Uczniowie nie mogli uwierzyć, że komuś udało się coś zrobić lepiej, niż Hermiona Granger. Dodatkowo byli w szoku zachowaniem Snape'a. Nie znali go od tej strony. Gdy skończyła się lekcja pełna wrażeń i brązowowłosa miała iść do przyjaciół, podszedł do niej Jason.
-Hej Hermiono- uśmiechnął się.
-Hej, gratuluję- odparła bez przekonania.
-Dziękuję, akurat do eliksirów to mam smykałkę, po tacie- rzekł dumny. -Ale ciebie i tak nie przebiję- zaśmiał się.
-Bez przesady- odpowiedziała.
-Naprawdę! W każdym bądź razie może chciałabyś wybrać się ze mną na spacer?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Yyy, na randkę?- rzekła Hermiona.
-Tak, właśnie- powiedział uprzejmie chłopak.
-No nie wiem- zawahała się. -Mogę Ci powiedzieć później?- spytała speszona. 
-Jasne- odparł zawiedziony Jason. Pocałował ją w policzek i odszedł. Dziewczyna miała dylemat. Iść, czy nie. Uznała, że właściwie będzie, jak nie pójdzie. Kocha Rona i będzie pracowała nad wyznaniem mu prawdy. Zresztą nie jest zainteresowana Jasonem, nie jest w jej typie. Widać, że się stara. Hermiona trochę boi się mu odmówić, nie chce mu sprawić przykrości, bo widzi, że chłopak się zaangażował. W pewnym sensie rozumie go, wie jak to jest z nieodwzajemnionym uczuciem. Ma taką sytuację i jest przekonana, że nie chciałaby zaznać uczucia odmowy, lecz przygotowała się do tego, oczywiście w małym stopniu. Gdy dziewczyna tak myślała, usłyszała znajome głowy. Podeszła bliżej do ściany i schowała się za nią. Na korytarzu był hałas i ciężko było jej cokolwiek usłyszeć, więc wyjrzała i zobaczyła, że to pod ścianą rozmawiają Lavender i Lily. Uznała, że trochę podsłucha ich rozmowę, może dowie się czegoś o Ronie. Próbowała zrozumieć o czym rozmawiają, co łatwe nie było. Udało jej się usłyszeć jedno zdanie wypowiedziane przez Lily. A brzmiało ono "Tak, randka i to z Ronem Weasleyem". Brązowowłosą zamurowało. Wybiegła na podwórko, usiadła za drzewem, żeby nikt jej nie widział. Łzy zaczęły jej same spływać po policzkach. Nie wiedziała czemu, ale czuła się oszukana. A ona głupia myślała, że te uśmiechy na lekcji eliksirów coś znaczyły. Czuła się fatalnie. Nie mogło do niej dotrzeć, że Ron idzie na randkę z Lily. Może to właśnie ona jest tą osobą, która mu się podoba. To by wiele wyjaśniało. Hermiona chwilkę popłakała. Gorycz i żar wypełniły jej serce. Po chwili, gdy uspokoiła się uznała, że tak być nie może. Wszystko co mówiła wcześniej nie ma znaczenia. Nie może cierpieć, to nie jego wina, że nie odwzajemnia uczuć. Musi o nim zapomnieć i dobrze wiedziała jak. Chciała przynajmniej spróbować zapomnieć. W przepływie emocji uznała, że musi to zrobić. Kto wie, może on odwrócić jej uwagę od rudzielca. Miała przynajmniej taką nadzieję. Otarła szybko łzy i nie zastanawiając się pobiegła do chłopaka.

No i koniec, przepraszam, że tak długo, ale miałam ciężkie tygodnie i dodatkowo jeszcze byłam na borówkach i wiśniach, żeby troszkę zarobić :p
Czekam na komentarze i bardzo dziękuję za tamte pod poprzednim rozdziałem ♥ 

Kare

6 komentarzy:

  1. Heja!

    Przepraszam,że dopiero teraz komentuje, ale czytałam Twojego bloga na raty :/

    Szczerze mówiąc- Nie lubię tego parringu, wole Fremione, ale Twoją historię uważam za uroczą, szczególnie, że on pewnego Ron zrobił się dla mnie bardzo słodki i kto wie-może się przekonam :3

    Widać, że będzie to trudna miłość, ale kibicuje im z całego serca <3


    Serio? Hermiona nie skapła się, że Lily mogła sobie tylko...np. marzyć?
    No ale jeśli chodzi o uczucia to mało osób myśli radykalnie :)
    Do tego ten Jason....nie lubię go. To ja jestem najlepsza w eliksirach, do tego dobiera się do Miony -_-
    Hahaha Snape jest taki....dziwny XD


    Czekam na nexta!

    ~Kaśka Zwana Gryzoniem

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra, tak jak obiecałam tak też zrobiłam :) Przeczytałam wszystkie pięć rozdziałów i powiem szczerze, że spodobało mi się. Nigdy do Romione nie byłam przekonana, bo zawsze w mojej głowie gdzieś głęboko zaszyty siedział obraz Rona jako gnuśnego, wiecznie naburmuszonego kolesia, który nie potrafi wyrażać swoich emocji w inny sposób niż agresja, ale w Twoim opowiadaniu zauważyłam u niego cechy na które wcześniej nie zwróciłam uwagi- np. troskliwość i taką trochę gapowatość, która w tym wypadku dodaje mu uroku. Jak na razie bardzo mi się podoba ;) jeśli mogę dać Ci kilka rad to:
    W pierwszych rozdziałach trochę za bardzo ruszyłaś z akcją jeśli chodzi o emocje bohaterów, ja bym na początku dała więcej niepewności w ich uczuciach do siebie, ale widzę że już powoli zwolniłaś i wszystko idzie w dobrą stronę. Jednak sama wiem po sobie, że jak się za szybko pogania akcję to można w końcu stracić pomysły, także uważaj na to ;)
    I druga rada to-czytaj rozdział przed dodaniem. Nie ma żadnych rażących w oczy błędów (i chwała Ci za to :P), ale kilka niedopatrzeń w postaci literówek by się znalazło np.
    ,,Harry, jako kapitan drużyny podejmował tę decyzję. Chciał być na korzyść na przyjaciela, " coś tu ewidentnie nie gra, no nie? ;)
    I teraz podsumowując- nie żałuję, ze przeczytałam. Bardzo fajny blog, akcja zapowiada się naprawdę ciekawie, a ja dzięki Tobie troszkę inaczej patrzę na Rona wraz z kolejnymi rozdziałami nawet go polubię? Kto wie :P
    Pozdrawiam i życzę weny ^^
    ~Marta Weasley
    PS U mnie nowy rozdział, także zapraszam do czytania ;)
    http://tworcakremowki-namieszlgranger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Heyyy! Jestem, sorki, że tak późno, no ale jak się ciągle odwleka "na jutro"... Akcja fajnie się rozwija. Czuję, że Hermiona będzie bardzo, ale to bardzo żałować swojej decyzji, jeśli chodzi o randkę z Jasonem, który nawiasem mówiąc jest irytujący;-; Mam nadzieję, że ta cała Lily tylko sobie marzyła o tej randce z Ronem, i chyba tak jest, wnioskując po "Z każdym dotykiem, z każdym spojrzeniem kochał się w niej coraz bardziej". W każdym razie, dupa też mnie wkurza, bo tak podle wprowadziła w błąd Mionę. Może spikniesz Lily i Jasona i wszyscy będą szczęśliwi? xD Żartuję, lubię jak panuje chaos w życiu uczuciowym bohaterów :> Ładny masz ten nowy szablon ♥ Grzecznie czekam na następny rozdział. Pozdrawiam!
    Dziewczyna z Hogwartu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę o kolejny rozdział 🙏

    OdpowiedzUsuń